|
W brawurowej prozie Miry Marcinow wszystko jest dzikie i dziwne, a najdziwniejsza jest smierc, ktorej mialo nie byc. Bo na swiecie sa tylko dwie okolicznosci konca: ktos zmarl smiercia tragiczna lub po dlugich cierpieniach. W tej ksiazce jest inaczej. Sa lata dziewiecdziesiate i te teraz, sa male dziewczynki i mlode matki. Marcinow probuje znalezc nowy jezyk na opisanie straty i ze skrajnej intymnosci robi literature: transowa, mocna, dowcipna, a jednoczesnie drzaca, okrutnie szczera, pelna czulosci i tesknoty nie wiadomo za czym, choc wiadomo, ze tej pustki wypelnic sie nie da. „Bezmatek” to brutalna opowiesc o pragnieniu zycia i ucieczce od umierania oraz historia wielkiej, szalonej i zachlannej milosci, jaka moze wydarzyc sie tylko miedzy matka a corka.
|